Dzisiaj nasza rodzina wstała później - mieli zamiar do późna siedzieć na starym mieście w Pradze.
Nie, dobra, nie będę bawić się w Leę :3 . Ona zawsze opisuje wszystko w 3-ciej osobie, ale tata ją potem poprawia.
Obudziliśmy się około 10. Zjedliśmy śniadanie, wykąpaliśmy się i wczesnym popołudniem ruszyliśmy do miasta.(Trochę autobusem, trochę metrem, a trochę tramwajem, ale najwięcej na autonogach.Niezapomniane wrażenie- mina Lei w metrze:) )
Hradczany, Most Karola, Stare Miasto. Zwiedziliśmy Zamek który "obejmował" Pałac Królewski- taakie tam..., Katedry, Placyki,
punkty widokowe, Złotą Uliczkę i kafejki.Złota uliczka niewielka, urocza, można było zajrzeć do domu zielarki, złotnika, jasnowidzki. Złotnik miał kiepsko, bo musiał spać na skrzyni.Co do kafejek to jedna z nich uratowała nas przed deszczem. Potem poszliśmy do Muzeum
Zabawek.Dużo schodów, ale fajne:) Tato mierzył swoje bicepsy z bicepsami Supermana :3 Mi podobały się niektóre lalki, domki, kuchenki,
kolejki itp.itd. Lea przyglądała się sukniom Barbie (chce zostać projektantką mody). Mamie podobało się mnóstwo
rzeczy. Zostaliśmy na Starym Mieście aż do nocy.Patrzyliśmy w zegar praski o 21.00 jak sroki w gnat- i nie tylko my, bo mnóstwo różnych ludzi robiło to samo.Ruch nocą wcale nie zmalał, rytm się tylko zmienił. Było wiele pokazów z ogniem, był koncert... Mniej więcej o 23 wy-
lądowaliśmy w "Albertynie" (RZOOWIKu).