Obudziliśmy się w Pradze, a idziemy spać w Jeleniej Górze. To idealne miejsce dla takich jeleni jak my, bo dzisiaj mieliśmy Dzień Błędny, czyli po brzegi wypełniony błędami.Za to słonko próbowało nas oświecić od samego rana, tyle że jesteśmy twardzi i się nie daliśmy. Jak się ma urlop, to nie ma to tamto, trzeba odpoczywać W RUCHU. No to hajda do Liberec- bo ponoć takie cudnie piękne i każdy znajdzie coś dla siebie, a co, tak wszędzie pisali, jak bum cyk! TYLE, ŻE NIE NALEŻY TAM JECHAĆ PO PRADZE. Zdecydowanie.
Lea:- tak jakoś tu sennie i nudno,hm...
Potem ruszyliśmy ku campingom- tym razem było do trzech razy sztuka:) ten w Czechach nie, ten przy trasie nie bo bez prysznica- i to nie ja mówiłam, ten w Szklarskiej Porębie nie, bo nie taki wjazd- a był malutki i u Pojechanego Hipisa, z którym już zdążyłam dogadać stawkę, w końcu wylądowaliśmy w Jeleniej górze, a Albertyna jakoś się nie zbuntowała i-yyy!A dziewczyny ot tak z potrzeby serca ostatnie pół godziny śpiewały.